Krok po kroku do ekologii - wywiad z Katarzyną Bosacką

Krok po kroku do ekologii - wywiad z Katarzyną Bosacką

2

  EkoBosacka to nowy projekt, nowy początek. Czy trudno było „okiełznąć” medium jakim jest Internet? Jakie są zalety takiej formy kontaktu z  publicznością?

Internet jest dla mnie medium dającym mi pełną niezależność. Praca w telewizji wymaga konsultacji z wydawcą, producentem, szefami kanału czy w końcu stacji. Tu jestem sama sobie sterem, żeglarzem i okrętem. To ja decyduję o wszystkim: tematach, gościach, scenografii, sposobie przekazu. Internet jest też medium bardziej autentycznym – mniej tu makijażu, montażu, idealnych fryzur i ciuchów. Kanał
EkoBosacka powstaje w moim studiu (mieszkaniu), co też przekłada się na większą autentyczność przekazu.

                                              

Katarzyna Bosacka – dziennikarka, autorka i  scenarzystka programów telewizyjnych i  edukacyjnych, specjalistka od zakupów spożywczych i  wszelakich, niestrudzona bojowniczka o  prawa konsumenckie. Jednaz  założycielek „Wysokich Obcasów ” – dodatku dla kobiet do Gazety Wyborczej, przez trzy lata ich korespondentka w  Waszyngtonie. Autorka wielu książek kulinarnych, poradnikowych, zakupowych. Matka karmiąca i kupująca, wraz z mężem Marcinem wychowują czwórkę dzieci. Bezpośrednia, z dystansem do siebie. Kocha jedzenie – proste, naturalne, nie zatrute chemią. Najlepiej polskie. Daje wykłady o zdrowym odżywianiu, życiu eko i o mądrych zakupach, czytaniu etykiet. Jest autorką wielu publikacji w czasopismach oraz dziesięciu książek.

 

EkoBosacka to nowy projekt, nowy początek. Czy trudno było „okiełznąć” medium jakim jest Internet? Jakie są zalety takiej formy kontaktu z  publicznością?

Internet jest dla mnie medium dającym mi pełną niezależność. Praca w telewizji wymaga konsultacji z wydawcą, producentem, szefami kanału czy w końcu stacji. Tu jestem sama sobie sterem, żeglarzem i okrętem. To ja decyduję o wszystkim: tematach, gościach, scenografii, sposobie przekazu. Internet jest też medium bardziej autentycznym – mniej tu makijażu, montażu, idealnych fryzur i ciuchów. Kanał
EkoBosacka powstaje w moim studiu (mieszkaniu), co też przekłada się na większą autentyczność przekazu.
Fascynujące na Youtube jest również to, że od razu mam odpowiedzi na wiele pytań – nie tylko liczba wyświetleń jest ważna, ale także to, kto mnie ogląda, w jakim wieku, a nawet w jakich krajach. I dziś mogę powiedzieć to, co mówię od zawsze – mój widz jest inteligentny, wykształcony, raczej zamożny, a przede wszystkim ciekawy świata – chce się dowiadywać ważnych informacji na temat zdrowego stylu
życia, zakupów spożywczych, ekologii.


Czy po kilku odcinkach nakręconych do projektu EkoBosacka ma Pani jakiś ekologiczny produkt, który był odkryciem – ze względu na smak , wygląd lub zastosowanie?

Dla mnie hitem są tzw. woskoowijki do owijania żywności, które możemy zrobić sami w domu ze starej pościeli i wosku pszczelego. Wystarczy wyciąć kawałek materiału, zetrzeć na tarce wosk i przy użyciu pergaminu oraz żelazka wprasować wosk w materiał. W taką owijkę można pakować kanapki dzieciom do szkoły. Wosk ładnie pachnie, jest produktem naturalnym, nie przyjmuje smaków ani zapachów. Wystarczy taką woskoowijkę przepłukać pod zimną wodą i zostawić do wyschnięcia. W ten sposób można jej używać zamiast folii i papieru nawet przez pół roku.

 

Jakie są Pani obserwacje / spostrzeżenia na temat żywności ekologicznej po pobycie w  USA? Jak tam to wyglądało?

Tak naprawdę w tamtych czasach, czyli pomiędzy rokiem 2007 a 2010 żywność ekologiczną można było kupić w zasadzie tylko w sieci supermarketów The Whole Foods. W pozostałych sklepach była ona obecna w ilościach śladowych. I mimo szybkiego rozwoju rolnictwa ekologicznego w USA, dziś uprawy ekologiczne stanowią w Stanach Zjednoczonych zaledwie 1%. Mam wrażenie, że Ameryka – mimo ogromnych możliwości, zasobów pieniężnych i ludzkich – nie jest gotowa na ekorewolucję, która dokonuje się w Europie i – co mnie cieszy najbardziej – również w naszym kraju.

 

Czy uważa Pani, że kupowanie produktów ekologicznych to moda czy konieczność?

W dzisiejszych czasach absolutna konieczność. Tak zaśmieciliśmy planetę, zniszczyliśmy klimat, zanieczyściliśmy wodę i powietrze, że każdy krok w kierunku bycia bardziej eko jest na wagę złota. Oczywiście nie każdego na taką żywność stać, ale jeśli tylko mamy możliwość, kupujmy produkty eko.

 

Czy potrzeba zdrowego odżywiania wiązała się z  założeniem rodziny, pojawiła się wraz z  dziećmi, czy zawsze zwracała Pani uwagę na to co je?

Mój dom rodzinny był wyjątkowy pod tym względem. Zarówno mama, jak i tata bardzo dobrze gotowali. Mogliśmy z moim starszym bratem chodzić w starych butach, ale jedzenie zawsze było u nas w domu najlepsze z możliwych. Rodzice mieli działkę pracowniczą – uprawiali tam warzywa, owoce, mama robiła nalewki i domowe wina. Tata miał rodzinę pod Warszawą, od której nielegalnie kupował ćwiartkę świniaka i w naszej małej kuchni w bloku z wielkiej płyty na 15 piętrze robił kiełbasy, szynki, salcesony. Bardzo szybko nauczyłam się gotować i robię to z przyjemnością do dziś dla naszej dużej rodziny.

 

W  gospodarstwach domowych używamy mnóstwa chemicznych środków czystości
i  kosmetyków. Czy ma Pani obserwacje ze swojego życia, że ich jakość ma kapitalne znaczenie dla naszego zdrowia?

W zeszłym roku miasto Gdańsk przeprowadziło wielką akcję edukacyjną, która nazywała się „Miasto na detoksie”. Byłam twarzą tego projektu, do którego zgłosiło się 10 gdańskich rodzin. Na początku naukowcy pobrali próbki moczu oraz próbki kurzu domowego od wszystkich uczestników i oznaczyli poziomy substancji szkodliwych, tj. ftalany czy bisfenole, które obecne są w plastiku, środkach czystości czy kosmetykach. Okazało się, że wszyscy uczestnicy mieli mocno przekroczone normy. Drugim etapem było spotkanie naukowców z konkretnymi rodzinami, nauka ekologicznego stylu życia bez chemii i plastiku. Później przez pół roku rodziny były na tzw. detoksie, po czym ponownie zbadano im mocz oraz próbki kurzu domowego. Czy wie pani, że wszystkim uczestnikom wskaźniki spadły poniżej normy, a tylko jeden pan miał bardzo wysoki poziom bisfenolu A?
Okazało się, że ten pan pracował w kebabowni na kasie i wydawał codziennie setki paragonów, a to właśnie w paragonach jest najwięcej bisfenolu, który aż w 46% przenika przez naszą skórę i w organizmie zachowuje się jak hormon żeński – estrogen. To ma wpływ na różnorodne zaburzenia hormonalne nie tylko u kobiet i mężczyzn, ale przede wszystkim u dzieci.

 

Górnolotnie, ale takie mamy czasy – co możemy zrobić na co dzień dla naszej planety?

Nie musimy od razu pić wody z górskiego źródełka, chodzić w łapciach z łyka i we włosiennicy oraz jeść obierków i skóry od arbuza. Strategia codziennych małych kroków jest dużo lepsza – dziś wezmę torbę wielorazową na zakupy, jutro zacznę pić wodę z kranu, pojutrze nie wezmę plastikowej słomki w restauracji, a potem kupię worki wielorazowego użytku na warzywa i owoce, itd.

 

Czy może Pani podać swoje zasady dobrych zakupów spożywczych? Czym się Pani kieruje?

Po pierwsze zastanawiam się, czy to co wrzucam do koszyka wygląda jak prawdziwe jedzenie. Czy niebieskie pianki wyglądają jak jedzenie, czy jak plastelina. Czy chleb tostowy nie przypomina raczej zmywaka do naczyń niż pieczywa?
Po drugie szukam nazwy własnej na opakowaniu. Jeśli przyszłam do sklepu po szynkę, ser, kawę, szukam słowa szynka, ser, kawa na opakowaniu.
Po trzecie zgłębiam dokładnie skład – powinien być maksymalnie krótki, dobrze widoczny, nienaszpikowany dziwnymi nazwami.
Po czwarte sprawdzam zawartość dwóch najbardziej szkodzących nam składników – soli oraz cukru. Sól powoduje nadciśnienie, cukier – wiadomo – cukrzycę, choroby serca, otyłość.
Na końcu sprawdzam cenę za kilogram – często okazuje się, że zwykłe chipsy potrafią kosztować
150 zł za kilogram.
I najważniejsze – jeśli kupuję żywność eko, szukam zielonego listka, który jest dla mnie gwarancją prawdziwości tego produktu.

 

Jest już na rynku Pani nowa książka „Czy wiesz, co jesz? Leksykon dobrych zakupów”. Jakie ma Pani dalsze plany, pomysły, projekty?

Jak zwykle głowę i ręce mam pełne nowych pomysłów i roboty. Kanał EkoBosacka na Youtube wymaga sporo pracy, w przyszłym roku chciałabym napisać książkę o zdroworozsądkowym podejściu do ekologii, piszę do gazet, daję wykłady, spotykam się z fanami programów. Niedługo pewnie wrócę też do telewizji – mam sporo ciekawych propozycji. Mam duszę społecznicy – sadzę z władzami Wilanowa ekologiczne jabłonie starych odmian – kosztele, malinówki, papierówki. Prowadzę akcje kulinarne w różnych miastach w Polsce, a także swoją związaną z obchodami 4 czerwca 1989 roku – „Menu Wolności”. Jestem dyrektorem programowym festiwalu kulinarnego „Polska od kuchni”. Jednak przede wszystkim moim pierwszym zadaniem życiowym jest bycie mamą. Franio właśnie poszedł do pierwszej klasy, na razie jest ciężko, bo ma sześć lat i to duża zmiana po przedszkolu.


rozmawiała
Agnieszka Kaniewska
Ekspert ds. zdrowego odżywiania Organic Farma Zdrowia

 

                                             

Aktualnie od 20 sierpnia 2019 roku na Youtube w każdy wtorek prowadzi własny kanał EkoBosacka.

  •  Kanał poświęcony jest szeroko rozumianym zagadnieniom związanym ze zdrowym stylem życia – racjonalnemu odżywianiu, ekologii, czytaniu etykiet, świadomemu kupowaniu, życiu bez plastiku, w zgodzie z naturą.
  • We środy zaś można porozmawiać z autorką podczas godzinnych czatów na żywo transmitowanych także na face bookowej stronie Katarzyna Bosacka.
  • Nowe odcinki są promowane na stronach Katarzyny Bosackiej oraz Instagramie. Tak jak w programach telewizyjnych, Bosacka radzi na najwyższym poziomie, ciekawie, z pasją, zdroworozsądkowo. Przykładowe tematy odcinków:
    — Jajecznica – na czym smażyć, jaka patelnia, narzędzia, masło czy margaryna, a może olej, a jeśli z boczkiem, to z jakim: wędzonym, świeżym, gotowanym, jakie dodatki, jaka technika?
    — Śniadanie do szkoły / pracy – torebka śniadaniowa plastikowa, papierowa, pudełko szklane, bambusowe, a może owijka? Bidon – plastik, bambus czy metal? Co do środka, żeby nie było nudno, a zdrowo?
    — Pietruszka – czemu jest taka droga, czym się różni od pasternaku, jakie ma właściwości, jak można wykorzystać nać, także do zupy, jak ją mrozić, żeby nie wyrzucać? Czy suszona to to samo?