Kulinarny pamiętnik rodzinny

Kulinarny pamiętnik rodzinny

2
Rozmowa z Iwoną Zasuwą, autorką bestsellerowych książek kulinarnych i strony smakoterapia.pl

To już piąta odsłona kolorowej serii Pani książek. Każda jest atrakcyjna wizualnie – okładki i zdjęcia przepisów, smaczna – po ich wypróbowaniu, ale i poszerzająca wiedzę czytelnika. Czy są też świadectwem wzrostu świadomości Autorki?:)

Coś w tym jest, ostatnio na spotkaniu autorskim Czytelnicy uświadomili mi, że moje książki są takie jak ja. Kolorowe, różnorodne, inspirujące, witalne. A prawda jest taka, że ja nie piszę moich książek. Żyję życiem, łapię je i zamykam na kartkach. Nie rozmyślam co by tu w książkę włożyć, nie robię projektu biznesowego. Nie przewiduję w 100% co napiszę, bo życie tworzy własne scenariusze. Przepisy to swoisty kulinarny pamiętnik rodzinny, zamiast zatrudnić profesjonalistów od albumów kulinarnych, robię w biegu zdjęcia tego co jemy na co dzień. Chcę by były prawdziwe, autentyczne, nawet jeśli nie każda potrawa jest śliczna. Nie inaczej w przypadku mojej najnowszej książki - ponieważ zaczęłam już kilka lat temu edukację w dziedzinie dietetyki terapeutycznej TCM, wreszcie odważyłam się napisać to o co prosili moi Czytelnicy, Warsztatowicze. W wielkim uproszczeniu, bo Medycyna Chińska jest dziedziną którą się studiuje do końca życia, zawarłam na kolorowych stronach, w wygodnych do zapamiętania tabelkach, garść wiedzy dotyczącej profilaktyki - jak żyć, żeby nie chorować. Połowa książki to informacje, moim zdaniem niezbędne w świecie pełnym skrajności dietetycznych, nawzajem wykluczających się informacji. Mam nadzieję, że po jej przeczytaniu czytelnik pozostanie z ważnym wnioskiem: ani modne keto czy low carb, ani raw, ani vegan, ani inne modne, a zwłaszcza skrajne podejścia i posty - NIE będą dla każdego. To CZŁOWIEK jest zawsze odpowiedzią, a dogmaty są najkrótszą drogą na manowce.

       

Podtytuł książki to Odporność na talerzu. Temat odporności był zawsze ważny, ale ostatnio to podstawowe słowo na co dzień. Jak Pani skutecznie dba o zdrowie?

Przede wszystkim odżywiam się, nie jestem na diecie, wiem co jem, panuję nad moimi potrzebami (to nie ogon merda psem, a pies ogonem), nie mam zachcianek (zbyt często :D), grzeszę kulinarnie świadomie i wiem co potem zrobić, by frycowe do zapłaty było jak najniższe. Rozumiem, że u podstaw wielu naszych chorób leżą wg TCM emocje, dlatego regularnie dbam o dietę sensoryczną, mam za sobą różne procesy terapeutyczne i zawsze otwartość by sobie pomóc kiedy coś mi dolega. Zajmuję się profesjonalnie oddechem, aromaterapią, zielarstwem, więc chętnie czerpię dla siebie z tej wiedzy. Nie zostawiam siebie na ostatnim miejscu potrzeb, ale… przecież nie jest wyłącznie różowo. Wiem też, że nadal mam swoje wyzwania. Ostatnio dotarło do mnie, że nie bez powodu nazywam się „Zasuwa”! Grzeszę nadmiarem działań, nadmiarem entuzjazmu, który wkładam w pomysły na życie, a mam ich coraz więcej, doba jest za krótka! Dlatego świadomie powściągam aktywność, uczę się wraz z moimi Warsztatowiczami „Sztuki Odpoczynku”. Organizuję przez cały rok takie warsztaty dobrostanowe jakich sama potrzebuję, żeby sobie przypominać po co i dlaczego warto dbać o profilaktykę zdrowia (od łagodnego oczyszczania na wiosnę po celebrację obfitości i odporność na zimę).

Od czego można zacząć, aby wziąć odpowiedzialność za swoje zdrowie?

Od edukacji. Według moich nauczycieli to ignorancja jest przyczyną chorób. Jeśli nie wiemy, że jest jakaś alternatywa dla naszych nawyków codziennych, jeśli nie wiemy co wybrać i dlaczego, jeśli ogrom informacji, które do nas docierają wyklucza się nawzajem, łatwo sobie zrobić krzywdę. Na drugim miejscu jest świadomość jakości pożywienia, dopiero kolejnym - CO wybrać. Warto się konsultować ze specjalistą, dać poprowadzić za rękę. Wierzę, że mistrz zjawia się kiedy uczeń jest gotów. Furtka do zmiany w przypadku każdego z nas otwiera się od wewnątrz.

Jakie znaczenie ma żywność ekologiczna w Pani życiu i jakie argumenty najlepiej działają na osoby odnoszące się sceptycznie do stosowania takich produktów?

Żywność czysta ma dla mnie ogromne znaczenie. Warzywa i zioła z mojego ogrodu nie mają certyfikatu, ale dzięki temu że są moje - wiem co jem. Cieszę się ogromnie, że myślimy o tym by produkty, które trafiają na nasz talerz były jak najmniej obciążone substancjami, które nam nie służą. Od wielu lat prowadzę kooperatywę spożywczą w Warszawie zrzeszającą małych dostawców zdrowej żywności i świadomych odbiorców. Bez czystego, naturalnego pokarmu nie da się zrobić prawdziwej zmiany w menu. W dobie wielkopowierzchniowych sklepów, światowych koncernów, dla których liczy się tylko zysk, w dobie uprzemysłowienia nie tylko produktów, ale w wyniku tego zjawiska powstania uprzemysłowionego mikrobiomu w ludzkim jelicie to jest jedyna droga do zdrowia.

Proszę o przykłady olśnień, odkryć produktowych czy kulinarnych, które znalazły się w książce?

Ostatnim moim odkryciem jest prawdziwe tofu, Okazało się, że moja niechęć do tego produktu (poza niechęcią do soi, która w znakomitej większości jest na świecie GMO), wynikała z tego, że nie znałam prawdziwego, tradycyjnego tofu azjatyckiego! Nie ma w Europie fabryk, które produkują je jak należy, bez dodatku np. siarczanu magnezu, a na zakwasie, jak polskie najzdrowsze pieczywo. Naturalnie fermentowane tofu, bez dodatków, z małej, ręcznie pracującej manufaktury, bez maszyn, mieszalników, bez chemii, z przebadanych nasion soi, to pokarm lekkostrawny, bardzo odżywczy, wysokobiałkowy i … PYSZNY! Naprawdę JAKOŚĆ robi różnicę w jedzeniu, w smaku i w odżywieniu ciała. A to jest jedyna i najprawdziwsza profilaktyka, jakikolwiek produkt spożywczy wybierzesz. Nie jedz zastępników jedzenia! Nie jedz śmieci! Jeśli masz ochotę na pączka - sięgnij po prawdziwy, na mące, ręcznie wyrabiany. Uciekaj do erzaców za 2 złote, z tablicą mendelejewa w składzie. Twoje życie i zdrowie jest cenne! To na początek najlepsza wskazówka.

Dziękuję za energetyczną rozmowę, Agnieszka Kaniewska.